Oj wielkie z tymi zawodami niektórzy wiązali nadzieje!!! Kamera, treningi, super mormyszki, tajne mapy i szaleńczy pęd do upatrzonych (a może i zanęconych) wcześniej dziur. I co? I wszystko to na nic, bo i tak najlepsza okazała się „szesnastka”.
Podlodowe mistrzostwa okręgu, które rozegrano na zalewie szesnastego lutego aż do bólu pokazały niektórym, że wędkarzem z prawdziwego zdarzenia nie staje się po kilku zaledwie latach, oraz, że to nie podwodna kamera gwarantuje sukces, a olbrzymie doświadczenie, znajomość łowiska, zwyczajów ryb i chyba jeszcze po prostu zdroworozsądkowe podejście do sprawy.
Właśnie tak do rywalizacji podeszli wszyscy członkowie trzech drużyn naszego koła, które wystartowały w tych mistrzostwach. Cierpliwe przeszukiwanie sektorów w poszukiwaniu pojedynczych, ale okazałych ryb, zamiast nastawiania się na spore ilości świetnie według miejscowych legend żerujących płoci zaowocowało tym, że pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej przypadło naszym chłopakom. W składzie złotej trójki łowili Maciej Pająk, Stanisław Dziedzina i Grzegorz Wojtas. Indywidualnie też było super! Stanisław Dziedzina nie potrzebował kamery, zanęt od mistrzów i całego tego typu majdanu, by zająć drugie miejsce. W najlepszej, nagrodzonej pucharami szóstce znaleźli się jeszcze Maciej Pająk (5) i Sebastian Mensfeld (6). Jeśli do tego wszystkiego dodać pyszny obiad, oraz idealną wręcz pogodę, to czy trzeba czegoś więcej? Warto jeszcze dodać, że indywidualnym, podlodowym mistrzem okręgu w roku 2019 został reprezentujący nowosądeckie koło „Centrum” Sławomir Brach.
Opublikuj komentarz