Podobno trzynastka jest pechowa i może faktycznie coś w tym jest.
Trzynastu naszych Kolegów postanowiło w ostatnią niedzielę otworzyć sportowy sezon spławikowy i…. Niestety tak słabych brań, dawno nie doświadczyliśmy. Jeden z zawodników na początku połowił trochę małych kleni oraz jeszcze mniejszych płotek i jak się po czterech godzinach okazało wystarczyło to do zwycięstwa. Coś drgnęło dopiero pod koniec, kiedy to Sławkowi Bryji podeszły grube ukleje, ale do przyzwoitego wyniku najnormalniej brakło czasu. Reszta uczestników albo nie widziała choćby brania, albo wyciągała pojedyncze „mikrusy”. Jeśli chodzi o małe ryby, to mistrzem w ich łowieniu tym razem okazał się Grzegorz Rogal. Przyniósł do wagi płotki tak małe, że przelatywały przez otwory wiaderka. Żeby było ciekawiej muszę nadmienić, że było ich dokładnie trzynaście sztuk.
Mimo ogólnej mizerii walka bywała zacięta, zwłaszcza pomiędzy Markiem Kolasą a Staszkiem Dziedziną. Konfrontację na maleństwa trzydziestoma pięcioma gramami wygrał ten drugi, co zostało okraszone podczas ważenia odpowiednią ilością głośno wyrażanych opinii na temat wędkarskiego szczęścia i umiejętności. Oczywiście wszystko w ramach miłej, koleżeńskiej uszczypliwości.
Dwudziestego czwartego kwietnia kolejne zawody. Miejmy nadzieje, że wówczas małą rybą będzie pół kilogramowy karaś i tego się trzymajmy!!!