Dopiero za trzecim podejściem, ale się udało. Wydaje się, że wręcz warto było czekać, bo ryby dopisały wyjątkowo, podobnie, jak pogoda.
Uczestnicy chyba troszkę zdążyli zwątpić, czy Puchar Klubu Nurt uda się rozegrać, bo na starcie stanęło tylko dwunastu zawodników. Mało, jak na koło o muszkarskich tradycjach, ale cóż. Ci, co przyszli łowili sporo ryb, choć nie można powiedzieć, by były one równo rozmieszczone. Na Czarnym Dunajcu to przede wszystkim sporo lipienia, ale jeszcze małego. Przeważały sztuki od 22 do 27 centymetrów, większych było tylko kilka. Za to od złącz w dół można było połowić konkretne ryby. Dominowały lipienie długie na około 34 cm, sporo było też pstrągów potokowych (nie zaliczane) i nieco mniej ładnych kleni. Tu bardzo szybko pierwsza rybę zaliczył Marek Kolasa a potem to już poszło.
Czterogodzinne zmagania wyraźną przewagą wygrał Łukasz Kubasik, łowiąc dziewięć lipieni i klenia. Zaraz za nim uplasowali się Józef Lach i Marek Kolasa, który szczęśliwie wyholował największego lipienia zawodów, mierzącego trzydzieści sześć centymetrów.
Puchar Klubu Nurt za nami, a to oznacza koniec sportowej rywalizacji w kole i rozstrzygnięcie walki o tytuł Wędkarza Roku. To zaszczytne miano przypadło Łukaszowi Kubasikowi. Trzeba jednak przyznać, że jeszcze po poprzednich zawodach po piętach deptał mu Stanisław Dziedzina, tracąc do prowadzącego zaledwie trzy punkty. Niestety poważna choroba wykluczyła popularnego Dziedzinkę ze skutecznej rywalizacji a szkoda, bo w Jego muszkarskie umiejętności chyba nikt nie wątpi. Co prawda Staszek dołączył do nas chwilę po rozpoczęciu ostatnich zawodów, ale chodzić po wodzie za bardzo nie mógł. Powrotu do zdrowia Stasiu, jeszcze nie raz staniesz w nurcie!!!