Dominował wiatr i Sławek Bryja – tak w największym skrócie można podsumować pierwsze w tym roku mistrzostwa koła, a zarazem pierwsze od dłuższego czasu zawody.
Wiatr, bo potęgował do granic wędkarskiej wytrzymałości uczucie zimna, Sławek, bo z wyraźną przewagą wygrał obie tury. Bardzo równo i skutecznie łowił też Marek Kolasa, co pozwoliło mu uplasować się zaraz za zwycięzcą.
Szósty staw we Frydmanie, darzył rybami w miarę równo tylko w porannej części, więc o punktach sektorowych decydowały pojedyncze płocie i oczywiście umiejętności. W turze drugiej różnice w połowach poszczególnych zawodników były już wyraźne. Ryby żerowały znacznie słabiej a ich znalezienie nie było łatwe. Szczęśliwą dziurę trzeba było po prostu trafić a nie wszystkim się to udało. Najbardziej odczuli to chyba Gringo (Grzegorz Wojtas) i Piotr Gruszka, którzy po pierwszej turze mogli liczyć na podium, po drugiej już nie bardzo. W porównaniu do porannej części zmagań swój wynik po południu znacznie poprawił Stanisław Dziedzina, a jego nieco ponad trzy kilogramy płoci oznaczały najlepszy rezultat drugiej tury.
Nie trafił się nam niestety tym razem żaden okaz, choć tych jak wiadomo na frydmańskich stawach nie brakuje. Nie brakowało niestety wspomnianego już na wstępie wiatru, no ale cóż, na pewne rzeczy nie mamy po prostu wpływu. Najważniejsze, że w końcu mogliśmy się oficjalnie spotkać i powalczyć w zawodach, które tak bardzo są w naszym kole lubiane!
Opublikuj komentarz