Tak ekstremalnych zawodów, jak ostatnio na drugim stawie w Ludźmierzu to dawno na Podhalu nie było.
Deszcz, że momentami lał to pół biedy, ale wichura, jaka nam towarzyszyła to już po prostu masakra! Łowiący na brzegu południowym spławikowcy mieli po prostu prze….e. Nic dziwnego, że miłośnicy tyczek, batów i odległościówek wynik na poziomie kilku kilogramów uważali za przyzwoity i choć ryba tego dnia brała naprawdę dobrze, to po prostu więcej się nie dało. Gruntowcy na brzegu północnym radzili sobie dużo lepiej. Tam, aby liczyć na przyzwoite miejsce należało w przeciągu czterech godzin złowić co najmniej pięć karpi czy amurów. O końcowym sukcesie dwuosobowych drużyn decydował więc w głównej mierze wynik robiony przez zawodnika gruntowego. Wyniki zaś robiono przede wszystkim wspomnianymi karpiami i amurami. Spławikowcy dorzucili do tego trochę pojedynczych karpi, leszczy i linów, plus klasyczny, płociowy drobiazg.
Po czterech godzinach wietrznego wędkowania najlepsza okazała się drużyna w składzie Kamil Kajda (spławik) i Stanisław Kantor (grunt). Reprezentanci tej ekipy okazali się tez najlepsi zarówno w kategorii spławikowej, jak i gruntowej. Drugie miejsce przypadło drużynie w składzie Krzysztof Gacek, Ryszard Mazur, a trzecie drużynie Adam Kaczmarczyk, Wiesław Kuchta. Największą rybę, niemal cztero i pół kilogramowego amura złowił Piotr Gruszka.
Zawody, choć rozgrywane w ekstremalnych warunkach, pokazały, jak rybny jest nasz staw i że można tu na prawdę dobrze połowić!
Opublikuj komentarz