O podlodowych mistrzostwach koła 2024 słów kilka 🏆
Zapraszamy na krótkie komentarze naszych mistrzów
Podszedłem do tych zawodów „z marszu”, bo i żadnych treningów i wędki wiązałem do późna w nocy w sobotę przed mistrzostwami. Kluczem do sukcesu była oczywiście drobnica, którą w dodatku trzeba było wyjątkowo intensywnie szukać. Rok temu, gdy się już znalazło dobrą dziurkę można było z niej nałowić. Wczoraj goniłem od otworu do otworu i jak się z któregoś udało wyjąć trzy mikro płotki to było wszystko. Oj wychodzą braki kondycyjne… Do tego modlitwa, żeby nikt nie trafi bonusa w postaci dużego leszcza, bo to mogło namieszać!
Jak większość nastawiłem się na małe rybki. Na treningach wychodziło mi to coraz lepiej, więc mimo, że nie byłem w gronie faworytów po cichu liczyłem na dobre miejsce. O dziwo rano dość szybko wywierciłem „bogatą” przeręble, z której wyjąłem sporo ryb. W drugiej turze już niestety musiałem tak, jak wszyscy gonić od dziury do dziury by coś wydłubać. Biegałem więc po lodzie, choć oczywiście nie tak sprawnie jak Sławek czy Marek (wiek i waga robią swoje) i donęcając minimalnymi ilościami zanęty wyciągałem tu dwie rybki, tam trzy, znowu dwie i tak dalej. Ostatecznie w Światowy Dzień Rzeźnika i Masarza zostałem Wice Mistrzem Koła!
Oczywiście nastawiłem się na drobiazg. Niestety rybki brały strasznie słabo, w dodatku trzeba było się za nimi okropnie nabiegać. Rano średnio mi to wyszło, bo musiałem gonić czołówkę startując z piątym wynikiem tury. Potem było lepiej, bo z trójką sektorową i w sumie ośmioma punktami udało się być na podium. To dobry start w rywalizacji o tytuł Wędkarz Roku!