PIERWSZY MISTRZ I KARASIE
No i mamy pierwszego, tegorocznego mistrza, choć akurat tu wiele się nie zmieniło, gdyż zarówno tegoroczne podlodowe mistrzostwa koła, jak i te w roku poprzednim wygrał Sławek Bryja.
Niespodzianką było za to miejsce drugie, gdyż przypadło Mietkowi Dębskiemu, który ku zaskoczeniu chyba wszystkich samym drobiazgiem wygrał pierwszą turę, a i w drugiej również mikrusami zrobił świetny wynik. Miejsce trzecie i brąz to Marek Kolasa, ale to już raczej nikogo nie dziwi. Dziwić może za to fakt, że po raz kolejny w tym sezonie spod lodu łowiliśmy karasie, a jeden z uczestników długo męczył się z amurem, zanim ten ostatecznie zerwał cienką żyłkę.
Nikt się na takie ryby nie nastawiał, czego nie można powiedzieć o leszczu. Niestety ta typowo podlodowa ryba w trakcie dwugodzinnych tur nie chciała współpracować i tylko tryumfatorowi Sławkowi udało się szczęśliwie wywlec na lód trzydziesto trzy centymetrową „żyletkę”. Szkoda, bo gdyby choć raz po raz komuś leszcz zassał ochotkę to niespodzianek mogło by być więcej, tym bardziej, że kilka osób ukierunkowało swój styl łowienia właśnie na ten licznie przecież w Ludźmierzu występujący gatunek. Warto też odnotować udział (w dodatku z nie złym wynikiem) kilku Kolegów, którzy w podlodowym wędkarstwie sportowym raczej nie są starymi wygami.
Piąte miejsce Maćka Waliczka, szóste miejsce Jurka Bolisęgi, czy siódme Pawła Dziubasa to naprawdę przyzwoite rezultaty. Jeśli jeszcze dodamy, że mimo deszczu i paskudnego z rana wiatru na starcie stanęło siedemnaście osób to można powiedzieć, że naprawdę wędkarze z szesnastki to twardzi goście!
Zapraszamy do przeczytania krótkich komentarzy w zakładce Artykuły/Wywiady lub w prawej sekcji na głównej stronie.