Oj nie darzyło nam rybami na zatoce w Falsztynie, nie darzyło… Po ostatnich zawodach na Mizernej apetyty były wielkie, a tymczasem ryby zastrajkowały.
Po pierwszych trzech godzinach zaledwie kilku z nas mogło pochwalić się jazgarzem, reszta albo bezskutecznie szukała szczęśliwej dziury, albo oddawała się dyskusjom na tematy raczej nie wędkarskie. Dopiero w czwartej godzinie coś drgnęło. Pierwszy ryby „wymacał” Grzegorz Wojtas. Na początku zatoki, z niespełna trzy metrowej wody udało mu się wyholować cztery grube płocie. Z zupełnie przeciwnej strony łowiska Piotr Gruszka również trafił na stadko ładnych ryb. Ostatnie dwadzieścia minut zawodów wystarczyło, by przyzwoicie jak na panujące warunki połowić i zgarnąć zwycięstwo. Płotki, choć nieco mniejsze zameldowały się też w przeręblach Jaśka Moszkowskiego, Mietka Dębskiego i Wiesława Kuchty. A reszta? No cóż, waga na szczęście była na tyle dokładna, że pozwalała zważyć pojedyncze jazgarze, o ile w ogóle udało się je złowić a nie wszyscy mieli to szczęście. W najbliższą niedzielę w Mizernej będzie lepiej…